...Więc w mojej misji znalezienia najlepszego wykonawcy dla każdej poszczególnej sonaty, chcę zadać to pytanie wam wszystkim: nawet jeśli wolicie kompletny zestaw od kogoś innego, kto wykonał najlepszego Waldsteina? Najlepszy Hammerklavier? I cała reszta!
W waszej
opinii oczywiście
Gram kilka sonat Beethovena, chociaż nie uplasowałbym się blisko najgorszego wykonawcy, jakiego słyszałem na płycie.
Mam kompletne zestawy Barenboima (3 różne nagrania) i Brendela oraz dodatkowe nagrania Rubinsteina, Polliniego, Gilelsa, Richtera, Ashkenazy'ego, Kempffa, Horowitza, Schnabla, Serkina, Marii-Joao Pires, Annie Fisher, Edwina Fischera i wielu, wielu innych. Większość wykonań, które posiadam, jest na winylu i warto znaleźć kogoś z doskonałym systemem odtwarzania płyt i dobrą kolekcją, aby zdać sobie sprawę, jak wiele realizmu ginie w większości transferów lub nagrań na CD.
Przewaga nagrań Barenboima powie wam, że mam szczególne powinowactwo do jego podejścia do Beethovena, chociaż nie oznacza to, że uważam wszystkie jego wykonania za wybitne. Dla mnie Barenboim robi trzy rzeczy dobrze za każdym razem:
- Barenboim występuje bez żadnych błędów technicznych, mimo że od samego początku prawie nigdy nie robił powtórzeń - bardzo trudne zadanie w wielu z tych sonat
- Barenboim rozpoznaje, że linia muzyczna może być znacznie dłuższa niż tylko kilka nut i ma zdolność do udźwiękawiania tej długiej linii lepiej niż ktokolwiek inny, kogo słyszałem
- Barenboim brzmi wyraźnie jak on sam, a nie jak żaden inny pianista, nie brzmiąc dziwacznie ani po prostu dziwnie (jak na przykład Glenn Gould lub Roger Woodward). Zbyt wielu pianistów ma dźwięk, który mógłby należeć do 100 lub 1000 innych - powinno być tak łatwo powiedzieć, że gra konkretny pianista, jak rozpoznać Heifetza, Sterna, Grumiauxa lub Oistrakha na skrzypcach. Tak jest z Barenboimem, Arrau, Horowitzem, Janisem, Pollinim, Rudolphem Serkinem itp. Ostatnio Paul Lewis prezentuje wspaniałe nowe spojrzenie na muzykę Beethovena i ustanawia dźwięk, który jest wyjątkowo jego własny.
Jedną rzeczą, którą ma Barenboim, co jest mieczem obosiecznym, jest subtelność. Poczucie nagłego i prawdziwego dramatu, które jest tak widoczne w wykonaniach np. Arrau, wypada na tle Barenboima na miarę i nieco mniej spontanicznie. Niektórzy pianiści nasycają Beethovena poczuciem brutalności i agresji, czego Barenboim wyraźnie nie akceptuje, woląc ustanowić moc muzyki z dużą kontrolą. Po wysłuchaniu Arrau, Woodwarda, Barenboima, Lupu i wielu innych pianistów grających Beethovena na scenie koncertowej, wiele można powiedzieć o tej nieokiełznanej pasji, którą Arrau wykazywał w swoim Beethovennie, ale subtelna intensywność Barenboima jest moim wyborem.
Oto moi ulubieńcy z pierwszego zestawu Barenboima na EMI/HVM (Angel?) wydanego w 1970 roku - to moje ulubione wykonanie KAŻDEGO wykonawcy, jakiego słyszałem:
Sonata Patetyczna Opus 13 - Bardzo powolny wstęp Barenboima do pierwszej części był dla mnie objawieniem i całkowicie zmienił moje rozumienie tej części. Teraz gram to w ten sposób (chociaż nowsze wykonania Barenboima mają nieco szybsze tempo). Chciałbym mieć technikę w wieku 54 lat, aby grać resztę części z taką samą łatwością, jaką wykazywał w wieku nastoletnim. Jego tremolo w tej części jest niezwykle piękne z wystarczającą grozą, aby budować wielkie napięcie. Bieg prawej ręki po klawiaturze tuż przed rekapitulacją jest sam w sobie cudowny. 2. część jest piękna. 3. część jest zachwycająca i doskonale zrównoważona z resztą sonaty.
Sonata Księżycowa Opus 27 nr 2 - Najczęściej nagrywana sonata na świecie, a Barenboima NIE jest idealna, ale często eksperymentuję, grając tę, którą naprawdę lubię, a następnie natychmiast podążam za tym nagraniem Barenboima. W ciągu kilku sekund porzuciłem poprzednią interpretację na korzyść Barenboima (a robienie tego w drugą stronę jest strasznym przeżyciem). Szczególnie ostatnia część uważam za całkowicie satysfakcjonującą w sposób, w jaki inne wykonania tego nie robią.
Sonata Pastorale Opus 28 - Ta "stosunkowo" łatwa sonata brzmi nudno lub niezdarnie w rękach prawie wszystkich. W Barenboimie zawsze brzmi wzniośle i dla mnie w tym nagraniu zrobił to dobrze.
Sonata Burzliwa Opus 31 nr 2 - Prawdopodobnie moja ulubiona sonata Beethovena (w zależności od nastroju), a dla moich rąk wykonalna, ale bardzo, bardzo trudna, Barenboim wykonuje 2. i 3. część wolniej niż prawie wszyscy inni i robi to doskonale. Trzecia część w szczególności jest romantycznym Beethovenem wyidealizowanym. Wykwintny.
Sonata Walstein Opus 53 - Diabelnie trudna sonata do złego grania, nie mówiąc już o dobrym. Ostatnia część brzmi zwodniczo łatwo (przynajmniej w większości), ale jest sporym wyzwaniem od samego początku i wymaga techniki znacznie wykraczającej poza moją, gdy dojdziesz do oktaw pianissimo glissando. Barenboim jednoczy tę sonatę w sposób, w jaki nikt inny tego nie robi. Niezależnie od tego, czy słuchasz Gary'ego Graffmana, Brendela, Arrau, Schnabla, sonata brzmi bardziej jak seria połączonych ćwiczeń niż zestaw 3 części, nie mówiąc już o uczuciu, jakie mam z Barenboimem, jednego utworu muzycznego. Jego niesamowicie wolna ostatnia część jest wspaniała.
Opus 54 - Ta dwuczęściowa sonata, która siedzi jak małe dziecko między gigantami Walsteina i Appassionaty, jest bardzo, bardzo źle grana przez większość interpretatorów. Pierwsza część ma tendencję do bycia bardzo głośną, jeśli nie jest traktowana z ostrożnością, a druga część kończy się brzmieniem jak jedno z bardziej muzycznych ćwiczeń Czernego! Zdolność Barenboima do wydłużania niemożliwie długiej linii muzycznej sprawia, że to wykonanie jest o wiele lepsze niż jakiegokolwiek innego. W szczególności w 2. części linia pod pewnymi względami rozciąga się od początku aż do kody! To naprawdę magia.
Na razie wystarczy.
Z WYJĄTKIEM...
Muszę wspomnieć o nagraniu, które wykracza poza twoją prośbę, ale jest tak dużo lepsze od swoich rywali, że musi być promowane: Istnieje kilka nagrań własnej transkrypcji Beethovena na fortepian i orkiestrę Koncertu skrzypcowego D-dur, Opus 61. Większość z nich (właściwie wszystkie z wyjątkiem jednego, które słyszałem) brzmi jak pianista i orkiestra grający transkrypcję koncertu skrzypcowego. Tym jednym wyjątkiem jest Daniel Barenboim dyrygujący English Chamber Orchestra na DGG. Sam brzmi tak, jakby utwór mógł być napisany na fortepian i orkiestrę, tak wspaniale jest przedstawiony. Właściwie lubię to prawie tak samo jak sam Koncert skrzypcowy!
Pozdrowienia,
Warren w Sydney, Oz