Classical Music Forum banner
41 - 51 of 51 Posts
Myślę, że finał został dodany później, przed ostateczną publikacją. Główny wcześniejszy materiał pochodzi również z trudnego okresu w życiu kompozytora, ponieważ najwyraźniej kojarzył go z samobójczym bohaterem Goethego, Wertherem. E-dur w c-moll miało precedens w 3. koncercie fortepianowym Beethovena i naśladowcę w pierwszej symfonii Brahmsa, ale pochodzenie w utworze cis-moll jest oczywiście prawdopodobne.
Z możliwym wyjątkiem finału jest to bardzo intensywny utwór.
Był to stresujący okres, ale uwagi Brahmsa łączące dzieło z Wertherem były żartobliwe. W czasie powstania pierwotnej wersji był zakochany w żonie swojego przyjaciela (Roberta Schumanna), w tej samej sytuacji, która doprowadziła do tego, że Werther wysadził sobie mózg w powieści Goethego. Brahms żartował z jego młodzieńczej pasji i wydaje się, że był zawstydzony tym, jak wiele z tego można było usłyszeć w Opus 60, stąd jego stwierdzenie, że miało to niewielką wartość(?)
 
Rozumiem, skąd pochodzisz. Są długie, epickie i "intelektualne" i nie są tak natychmiast satysfakcjonujące i atrakcyjne jak utwory takie jak kwintet klarnetowy i sonaty skrzypcowe. Do 1. podchodzę z pewnym dystansem, nie uważam go za tak dogłębnie zainspirowanego jak większość jego innych utworów kameralnych, chociaż trzecia i czwarta część są wspaniałe, zwłaszcza finał, jeden z najzabawniejszych utworów, jakie napisał Brahms. Ale 2. i 3. są obydwa kandydatami spośród wielu na mój ulubiony utwór kameralny. Bogate melodie i wzniosła ekspresja, ze zwłaszcza wolnymi częściami obu utworów, które są bardzo bliskie mojemu sercu. Dla 1 i 3 gorąco polecam nagrania Rubinsteina/Guarneriego, które są bardzo płynne i liryczne. Dla nr 2 jest wspaniałe z Richterem i Kwartetem Borodina.
Patrząc wstecz na ten wątek z zeszłego roku, dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że w jakiś sposób przegapiłem Twoją odpowiedź na mój początkowy post (#3). Wszystkie Twoje uczucia i opisy związane z cytowanymi utworami Brahmsa stanowiły wirtualne odbicia moich własnych. Dziękuję za miłe spotkanie. :tiphat: Dodatek: Masz również rację z tym Kwartetem Richtera/Borodina prezentującym Drugi Kwartet fortepianowy. To wspaniałe!
 
Chociaż Kwartet fortepianowy nr 2 pozostaje moim ulubionym z trzech, bardziej doceniam pozostałe dwa, zwłaszcza nr 1, częściowo dzięki nabyciu wspaniałego zestawu Rubinstaina i Guarneri. Moje wcześniejsze zasoby LP z Kwartetem nr 1 i 2 z Festival Quartet, również na RCA, zachowują wysokie uznanie w mojej kolekcji.
Kwartet fortepianowy nr 2 jest bardzo stonowany, a przynajmniej ja tak uważam. Dużo bardziej uderza mnie Kwartet fortepianowy nr 3, zwłaszcza słodka schubertiana smyczków w pierwszej części, kontrastująca z ponurymi akordami fortepianu. Czy nie słyszysz, jak wciągająca jest ta muzyka, harmonicznie i niezmiernie majestatycznie!
 
Chociaż "stonowany" może zależeć od wykonania. Prawdopodobnie nie lubię większości wykonań Kwartetu fortepianowego nr 2 Brahmsa. To jest jednak wysokiej klasy: (pomijając fragment, w którym ześlizguje się jego palec)
 
Richter Borodin to prawdopodobnie najbardziej drapieżne wykonanie tego utworu, trochę przesadzone. Ale może kogoś przekona. Rubinstein jest przeciwieństwem, bardzo zrelaksowany, a inni, których słyszałem, jak Domus czy BeauxArts, są bardziej neutralni lub wręcz klasyczni. O ile pamiętam, uznałem te dwa za bardziej udane w drugim, ponieważ w pozostałych nie byli wystarczająco szaleni. Późny Brahms prawdopodobnie nie zamknąłby siostrzanych utworów tym samym węgierskim cygańskim finałem.
 
Finał I Kwartetu fortepianowego Brahmsa ma prawdopodobnie największą kodę, jaką kiedykolwiek słyszałem. Zapewnia on owację na stojąco, co miało miejsce, gdy widziałem, jak Issac Stern, Yo Yo Ma, Jaime Laredo i Emanuel Ax go wykonywali.
 
Drugi kwartet fortepianowy jest bardzo stonowany, a przynajmniej ja tak uważam. Dużo bardziej uderza mnie trzeci kwartet fortepianowy, zwłaszcza słodka schubertiana smyczków w pierwszej części, kontrastująca z ponurymi akordami fortepianu. Czy nie słyszysz, jak pełna napięcia jest ta muzyka, harmonicznie i niezmiernie majestatyczna!
Nie jestem do końca pewien, czy odnosisz się tutaj do wykonań Rubinsteina/Guarneriego, czy do samych kompozycji. Chociaż Drugi Kwartet Fortepianowy jest moim ulubionym dziełem spośród trzech kwartetów fortepianowych Brahmsa, interpretacja Drugiego przez Rubinsteina/Guarneriego nie jest moją ulubioną. Jeśli Twoje odniesienie do "bardzo stonowanego" odnosi się do ich wykonania, zgadzam się z Tobą. Dużo bardziej wolę moje nagranie z Festival Quartet, a także Richtera z Kwartetem Borodina.... Z drugiej strony, jeśli przez "bardzo stonowany" wskazujesz na Drugi PC jako kompozycję, nie mogę się z Tobą zgodzić ze względu na to, co uważam za jego wspaniałe walory estetyczne i melodyjne.
 
Nie jestem do końca pewien, czy odnosisz się tutaj do wykonań Rubinsteina/Guarneriego, czy do samych kompozycji. Podczas gdy Kwartet fortepianowy nr 2 jest moim ulubionym dziełem spośród trzech kwartetów fortepianowych Brahmsa, interpretacja drugiego przez Rubinsteina/Guarneriego nie jest moją ulubioną. Jeśli twoje odniesienie do "bardzo stonowanego" odnosi się do ich wykonania, zgadzam się z tobą. Dużo bardziej wolę moje nagranie z Festival Quartet, a także Richtera z Kwartetem Borodina....Z drugiej strony, jeśli przez "bardzo stonowany" odnosisz się do drugiego PC jako kompozycji, nie mogę się z tobą zgodzić ze względu na to, co uważam za jego wspaniałe walory estetyczne i melodyjne.
Odniosę się do samej kompozycji (#2) i próbuję przekazać jej, jak jej doświadczam w porównaniu z kwartetem fortepianowym nr 3. Przez relatywnie stonowany mam na myśli relatywnie subtelny. Możesz się z tym nie zgadzać, ale to nie jest pejoratywna uwaga. Chodzi mi o to, że były chwile, kiedy moje serce było z #2, ale w innych momentach nie jestem w nastroju do tego, a źli wykonawcy mogą to dla mnie po prostu zabić. (Nadal rozmawiamy o muzyce.) Ale nigdy nie jestem w nastroju, w którym nie byłbym w pełni w #3.
 
Mam na myśli samą kompozycję (#2) i próbuję przekazać jej, jak jej doświadczam w odniesieniu do kwartetu fortepianowego nr 3. Przez względnie stonowany rozumiem względnie subtelny. Możesz się z tym nie zgadzać, ale to nie jest pejoratywna uwaga. Chodzi mi o to, że są chwile, kiedy moje serce było z #2, ale w innych momentach nie mam na to ochoty, a źli wykonawcy mogą to dla mnie po prostu zabić. (Nadal rozmawiamy o muzyce.) Ale nigdy nie jestem w nastroju, w którym nie byłbym w pełni zaangażowany w #3.
Jesteś w porządku. Tak właśnie myślałem. Dzięki również za wyjaśnienie "stonowanego". I z pewnością mogę odnieść się do tych sytuacji "nie w nastroju" i kiepskiej interpretacji. Poza tym PQ 3 podoba mi się coraz bardziej i to może być dobra rzecz :cheers:
 
41 - 51 of 51 Posts